Trasgos to niezwykłe istoty portugalskiego folkloru, które – choć małe i na pozór niepozorne – potrafią przewrócić
do góry nogami życie każdej rodziny, jeśli nie podejdzie się do nich z odpowiednim szacunkiem. Mówi się o nich, że zamieszkują stare domy, zwłaszcza wiejskie chaty na północy Portugalii, gdzie zaglądają do spiżarni, skradają się po nocach i zostawiają po sobie całkiem wyraźny bałagan. Ludzie wierzą, że trasgos są mistrzami w psikusach – potrafią poprzestawiać naczynia, pochować klucze, a nawet zaplątać włóczkę, którą gospodyni zostawiła na stole. Ich ulubioną rozrywką jest przestawianie rzeczy z miejsca na miejsce, robienie małych złośliwości, ale nigdy nie robią tego ze złej woli – raczej po to, by trochę rozruszać codzienną rutynę domowników. Często przedstawia się je jako karły o wydatnych uszach i długich nosach, z charakterystycznymi czerwonymi czapeczkami, niekiedy ubrane w łachmany, które same pozszywały ze skrawków materiałów znalezionych w domu. W niektórych opowieściach mają jedną nogę krótszą od drugiej, przez co ich chód jest zabawnie kołyszący, a czasem wręcz groteskowy. Starsi Portugalczycy wspominają, że jeśli trasgo zadomowi się w czyimś domu, to nie pozbędziesz się go łatwo, dopóki nie poczęstujesz go świeżym chlebem i kieliszkiem wina zostawionym w kuchni przed snem. Trasgos mają własne poczucie humoru – jeśli ktoś się na nie złości, potrafią nocą hałasować, stukać garnkami i chichotać do bladego świtu, żeby nauczyć gospodarza odrobiny cierpliwości i dystansu do świata. Według legend szczególnie lubią dzieci i często bawią się ich zabawkami, a jeśli dziecko zgubi ulubionego misia, to znak, że trasgo zabrał go na jedną noc, by mu się nie nudziło. Ich obecność uznaje się za coś pośredniego pomiędzy przekleństwem a błogosławieństwem – bo choć potrafią uprzykrzyć życie, to równie często przynoszą szczęście, zdrowie i dobrobyt, pod warunkiem, że domownicy są gościnni i mają poczucie humoru. W niektórych wsiach północnej Portugalii do dziś zostawia się resztki jedzenia w rogu kuchni, żeby trasgo miał co przekąsić i nie burzył domowego spokoju. Podobno, gdy trasgo jest zadowolony, potrafi nawet naprawić złamany dzbanek, uprzątnąć z podłogi rozrzucone ziarno lub wskazać gospodarzowi miejsce, w którym zgubił obrączkę. Przekazy mówią, że nie można trasgos lekceważyć – zignorowane mogą rozgniewać się do tego stopnia, że zgaszą ogień w kominku, wystraszą krowy lub nasypią piasku do butów wychodzącemu z domu. Pojawiają się głównie nocą, kiedy domownicy już śpią, ale bywają też takie historie, w których trasgo przysiada na krześle przy kuchennym stole i rozmawia z najmłodszymi domownikami. Stare legendy opisują trasgos jako istoty z pogranicza świata ludzi i duchów natury – niby związane z domem, ale jedną nogą zawsze stojące w lesie lub w polu, skąd pochodzą ich magiczne sztuczki. W Portugalii mówi się, że dom, w którym zamieszkał trasgo, nigdy nie zubożeje, bo duszek potrafi ukryć w kącie zapas kaszy albo podsunąć gospodyni pomysł na nowe przetwory z darów ogrodu. Choć współczesne pokolenie traktuje trasgos raczej z przymrużeniem oka, wciąż znajdziesz starsze osoby, które opowiadają o własnych spotkaniach z tymi figlarnymi duszkami, zwłaszcza podczas długich, zimowych wieczorów przy kominku. Nierzadko dzieci straszy się trasgos, by nie podjadały słodyczy z kuchennej półki – bo „jeśli będziesz niegrzeczny, trasgo na pewno zabierze ci ostatnią krówkę z talerza”. Czasem trasgo pokazuje się tylko na chwilę, zostawiając ślady stóp w popiele przy kominku lub odcisk dłoni na zakurzonej szybie, co jest dla gospodarzy znakiem, że dom został wybrany przez siły magiczne. Jedną z najciekawszych cech trasgos jest ich nieustanna ruchliwość – nie mogą usiedzieć w miejscu, dlatego zawsze coś przekładają, podnoszą, obracają, a potem zapominają, gdzie to odłożyły. W opowieściach można znaleźć także wersje, w których trasgos pomagają zgubionym podróżnikom odnaleźć właściwą drogę do domu, pod warunkiem, że ci potrafią odwdzięczyć się szczerym uśmiechem lub drobną przekąską. Wydaje się, że trasgos są ucieleśnieniem portugalskiego ducha codzienności – trochę psotnego, trochę melancholijnego, a przede wszystkim otwartego na nieoczekiwane zdarzenia. Według niektórych trasgos pojawiły się w portugalskiej kulturze na długo przed chrześcijaństwem, jako echa dawnych, przedchrześcijańskich wierzeń o duchach domowych i opiekunach ogniska. Spotkać trasgo w dzisiejszych czasach to rzadkość, ale każdy, kto mieszkał w starym domu, choć raz miał wrażenie, że ktoś mu ukrył klucz, przesunął krzesło lub zgasił światło tuż po jego wyjściu z kuchni. Na północy kraju są nawet opowieści o trasgos, które zaprzyjaźniły się z miejscowymi zwierzętami i razem z nimi płatały figle – na przykład chowały kurze jajka albo podgryzały marchewki w ogródku. Zdarza się, że trasgos same wprowadzają się do opuszczonych domostw, by podtrzymać ogień w kominku i nie pozwolić, by dom całkiem popadł w ruinę. Gdy gospodyni ma dobre serce, trasgo może podarować jej senny szept – podpowiedź, jak ulepszyć chleb albo gdzie znaleźć zaginioną obrączkę po prababci. W legendach trasgos są niezniszczalne, bo znikają, gdy ktoś chce je złapać lub przepędzić, i powracają, gdy tylko poczują się mile widziane. Niektórzy żartują, że to trasgos odpowiadają za chaos w szufladach i znikające skarpetki – i jest w tym więcej prawdy, niż by się wydawało! Jeśli więc kiedyś znajdziesz w domu drobny upominek – kasztana, żołędzia czy dziwne piórko na poduszce – pamiętaj, by podziękować trasgo, bo w ten sposób możesz zapewnić sobie jeszcze wiele lat pomyślności i odrobiny codziennej magii.