Cenoty to niezwykłe zjawiska geologiczne, które jak perły w wapiennym koralowcu porozrzucane są po całym Jukatanie. Ich nazwa pochodzi z języka Majów
– „dzonot” – i oznaczała studnię świętą, miejsce nie tylko wodopoju, lecz również rytuału. Powstały tysiące lat temu, kiedy fragmenty stropów podziemnych jaskiń zapadły się, odsłaniając dostęp do krystalicznie czystych wód gruntowych. Dla Majów cenoty były świętością – łącznikiem między światem żywych a Xibalbą, czyli mrocznym światem podziemnym. Do wielu z nich wrzucano ofiary: złoto, ceramikę, a nierzadko i ludzi – głównie podczas suszy, kiedy proszono bogów o deszcz. Najsłynniejszym cenotem ofiarnym pozostaje Cenote Sagrado w Chichén Itzá, z którego nurkowie wydobyli niezliczone artefakty i ludzkie kości. Ale nie wszystkie cenoty były groźne czy mroczne – niektóre służyły jako źródła wody pitnej, kąpieliska, a dziś także – punkty nurkowe.
Woda w cenotach jest tak przejrzysta, że nawet na kilkunastu metrach głębokości można dojrzeć najdrobniejszy liść czy kamień. Ich dno często porośnięte jest roślinnością wodną, a korzenie drzew rosnących nad krawędzią sięgają aż do lustra wody, jakby chciały napić się bezpośrednio z tego pradawnego źródła. Istnieją trzy główne typy cenot: otwarte (jak klasyczne baseny), półotwarte (z częściowo zapadniętym sklepieniem) i zamknięte, czyli jaskiniowe – zupełnie ukryte pod ziemią, jak sekretne świątynie wód. Nurkowanie w takich miejscach to przeżycie niemal mistyczne – szczególnie kiedy z latarką wpływa się do zacienionych korytarzy, gdzie milczenie wody kontrastuje z echem własnych bąbelków. Systemy jaskiń podcenotowych, jak Sac Actun czy Dos Ojos, to jedne z najdłuższych na świecie i nadal nie zostały w pełni zbadane.
Niektórzy mówią, że cenoty „żyją” – oddychają przez mikroszczeliny, zmieniają temperaturę w zależności od faz księżyca, a w porze deszczowej przybierają odcienie od mlecznego błękitu po szmaragd. Czasem woda jest tak gładka, że wygląda jak szkło – dopiero wrzucona moneta udowadnia, że tafla to nie lustro. Wokół cenot często rośnie bujna roślinność – paprocie, dzikie figowce i bromelie, tworząc mikroklimat niczym z prehistorycznego filmu. Ptaki, nietoperze i jaszczurki traktują je jak naturalne oazy, a lokalni przewodnicy chętnie opowiadają o duchach zamieszkujących te miejsca. Niektóre cenoty są dostępne tylko po długim marszu przez dżunglę lub zejściu po stromych schodach wykutych w wapiennej skale, co dodaje całej wyprawie przygodowego charakteru.
Choć dziś wielu turystów kąpie się w nich dla ochłody i spektakularnych zdjęć na Instagram, warto pamiętać, że te miejsca niosą ze sobą głęboki kontekst duchowy i historyczny. Woda cenotów była dla Majów nie tylko zasobem, ale i substancją magiczną, zdolną oczyszczać ciało i duszę. Dziś niektórzy lokalni uzdrowiciele wciąż organizują przy nich rytuały oczyszczania, używając dymu copalu i świętych modlitw. Na Jukatanie jest ponad 6 tysięcy cenot – wiele z nich ukrytych, niezbadanych, owianych legendą. Niektóre są tak głębokie, że dotarcie do ich dna wymaga specjalistycznego sprzętu i doświadczenia, inne natomiast mają zaledwie kilka metrów, lecz zachwycają grą świateł i cieni. Światło słoneczne, wpadające przez niewielki otwór w sklepieniu, potrafi zamienić wnętrze jaskini w naturalną katedrę światła i wody.
Cenoty to więc nie tylko cud natury, ale i żywe muzeum prekolumbijskiej duchowości. Są zarazem miejscem relaksu, kontemplacji, sportu i rytuału. Niezależnie od tego, czy podchodzisz do nich z aparatem, rurką do nurkowania czy z dłońmi złożonymi do modlitwy – nie sposób pozostać wobec nich obojętnym. Gdy po raz pierwszy stoisz na skraju cenoty i patrzysz w jej głębię, ogarnia cię uczucie dziwnej ciszy, jakby czas na moment wstrzymał oddech. I może właśnie w tym tkwi magia cenot – łączą teraźniejszość z przeszłością i pozwalają nam, ludziom z zewnątrz, na moment dotknąć świata, który był tu na długo przed nami.